Stylista to zawód budzący emocje.
Zdarzyło mi się zaobserwować u ludzi zarówno podejście
pozytywne, jak i negatywne. Kiedyś moja ukochana fryzjerka, co
strzyże doskonale nawet podczas nowiu, powtórzyła mi słowa swego
kolegi po fachu:
"Wiesz, jak ja powiem klientce, że
dobrze wygląda w czarnym, to nawet jeśli wygląda chujowo, to mi
uwierzy, że wygląda świetnie. Dlaczego? Bo ja jestem stylistą!"
Jest też grupa osób, których poglądy
można streścić w zdaniu "Do diabła z poradami stylistów,
noszę, co lubię".
Jedno i drugie podejście popieram, ale
pod jednym warunkiem: w danej stylizacji, czy to wybranej przez
kogoś, czy przez siebie, czujesz się jak królowa.
KIEDY WARTO PO TAKĄ PORADĘ SIĘGNĄĆ?
Kiedy Twoja szafa pęka w szwach, a
wciąż masz uczucie, że nie masz się w co ubrać.
Kiedy chcesz coś zmienić, ale nie
wiesz, od czego zacząć.
Kiedy nie masz pojęcia, w czym
wyglądasz lepiej, w czym średnio, a w czym niekorzystnie.
Kiedy potrzebujesz motywacji do
posprzątania w szafie.
Kiedy ciekawa jesteś opinii
stylisty.
Kiedy planujesz przeprowadzkę, a
pozbycie się 2/3 szafy wybitnie Ci ją ułatwi :)
Ja skorzystałam z porady stylistki z
powodu nr 5 - byłam najzwyczajniej w świecie ciekawa, co stylistka
powie na moje eksperymenty odzieżowe, w jakich kwestiach miałam
rację, a w jakich nie. Przeczuwałam, co powie na temat moich
ulubionych spódnic, ale wzięcie tego na klatę było ciekawym
doświadczeniem.
Jakiś czas temu moja szafa przeszła reformę
(albo, jak kto woli, tornado), i cieszę się z tego ogromnie. Oto
powody, dla których moim zdaniem warto:
1. Stylistka nie jest Tobą i nie
jest emocjonalnie związana z Twoimi ubraniami.
"W tej sukience obroniłam
magistra, a tę bluzkę dostałam od mamy, a tę spódniczkę kupiłam
na wakacjach...". Stylistka na takie rzeczy nie patrzy; obchodzi
ją jedynie, czy dobrze w danym ubraniu wyglądasz, czy też nie.
Trudno wyrzucić z szafy rzeczy, które przypominają nam jakieś
pozytywne chwile, nawet jeśli są już od dawna za małe albo z
innych powodów nie pasują.
Warto jednak usunąć je z szafy i
umieścić np. w pudle z pamiątkami. Jeśli nie jesteś sentymentalna - w śmietniku. Lub w kontenerze PCK.
2. Dobra stylistka wytłumaczy Ci,
co jest dla Ciebie korzystne i dlaczego.
Moja stylistka spędziła większość
przeglądu szafy na tłumaczeniu mi, co się dzieje optycznie z moją
figurą, kiedy założę rzecz X, jak zmiana długości lub rodzaj
obcasa wpływa na optyczny ciężar sylwetki. Dzięki tym
tłumaczeniom, kiedy już przeszłyśmy do przerzucania tej odzieży,
przewidywałam, co Magda powie, a teraz mogę iść w świat i
wybierać to, co mi służy.
Ciekawy przykład - but na koturnie i
but na obcasie. Oba super, ale ten na obcasie, dzięki pustej
przestrzeni pod podeszwą, nadaje sylwetce więcej lekkości, niż na
koturnie.
3. Stylistka zwróci Twoją uwagę
na niepozorne detale, które robią dobrą lub złą robotę.
Ja jako niewysoka klepsydra z ogromnym
biustem powinnam wystrzegać się wszelkiego nadmiaru. Nadmiar ozdób,
nadmiar wzorów i deseni, komplety biżuterii.Ten komplet biżuterii
Magda pochwaliła, ale z zastrzeżeniem:
- rzemyk wymienić na grubszy
- nie nosić naraz tego wisiorka z tymi
kolczykami
Druga rzecz - proporcje. Osoby plus
size powinny wystrzegać się drobniutkich kolczyczków, cieniutkich
paseczków, małych kołnierzyków i wąziutkich stójek. Jestem
duża, więc jak obcas, to grubszy, niż nosi koleżanka w rozmiarze 34.
Jak pasek, to szeroki co najmniej na 2,5 cm. Nie na 1. I tak dalej.
4. Wiele jest stylistek, i każda...
ma swój styl :) To Ty decydujesz, którą wpuścisz do szafy.
Zdarzyło mi się zamienić dwa słowa
ze stylistką, która była osobą tak bezbarwną i nijaką, że
pomyślałam sobie "A co ty masz mi do powiedzenia, drogie
dziecko?". Na Facebooku widzę czasem wydarzenia organizowane
przez stylistkę z mojego miasta, która ubrana i uczesana jest
ładnie, ale... jakoś nie interesowałoby mnie jej zdanie na temat
mojej garderoby. "Swoją" stylistkę znałam wcześniej,
wiedziałam, że jest osobą barwną, obdarzoną ciętym językiem, a
przegląd szafy z nią będzie frajdą. I był :)
Jeśli więc chcesz iść do stylistki,
wybierz taką, która budzi Twoje zaufanie i respekt. O której,
pomyślisz, że jest fajna, nie jakaś dziumdziowata.
Zawsze zachęcam do filtrowania porad od
innych ludzi. Czy warto słuchać porad krewnych i znajomych?
Odpowiem pytaniem: a czy Tobie podoba się sposób ubierania tej
osoby (mamy, babci, siostry, szwagierki)? Czy jest jakiś powód, dla którego jej zdanie Cię obchodzi? Jeśli Twoja szwagierka ubiera się wystrzałowo i zawsze świetnie wygląda, możesz (nie musisz) pomyśleć o posłuchaniu jej rady. Jeśli jednak ma na sobie coś, czym Ty wytarłabyś podłogę, albo lump, którego nie pozwoliłabyś nosić nikomu z Twojej rodziny Simsów - daruj sobie :)
5. Stylistka to świetny nóż
ucinający dyskusję.
"Dlaczego nie chcesz nosić tego
czy tamtego?". "Bo mi stylistka zabroniła".
"A dlaczego pozbyłaś się tej
pięknej bluzeczki?" "Bo stylistka mi kazała".
"A dlaczego już nie nosisz
kolczyków, które Ci dałam pod choinkę w dziewięćdziesiątym
piątym?" "Bo stylistka powiedziała, że nie pasują mi do
kształtu twarzy".
I tak dalej.
Co prawda, stylistka mi niczego nie
kazała ani nie zakazała, tylko sugerowała oraz wyraziła swoje
zdanie.
Ale dzięki ripoście zawierającej
słowo "stylistka" uniknęłam wielu zbędnych dyskusji :)
Oczywiście, sposób działa tylko
wśród grupy społecznej szanującej stylistów. Wśród tych
reprezentujących pogląd "Styliści gówno wiedzą, a ich rady
są do bani" sposób zadziała wręcz odwrotnie i z nimi trzeba
krócej: "Bo tak" :)
Komentarze
Prześlij komentarz