Pod koniec lata przez moją szafę przeszło tornado, to znaczy, stylistka Magdalena K. Zajrzała wszędzie - do szafy, do pudeł z butami, do biżuterii i do torebek. Moja sypialnia długo wyglądała jak po rewizji - wszystko to, czego miałam nie nosić, wylądowało na podłodze, a na półkach dwie rzeczy na krzyż.
Magda stoi twardo nogami na ziemi i
jest pragmatyczna jak ja. Mój promotor mi kiedyś powiedział, że
jestem do bólu pragmatyczna. Magda jest taka sama. Marzyłam od
jakiegoś czasu, by ktoś mi zajrzał w szafę i powiedział, co
uważa, i żeby to była Magda...
Sprawdziła się w 200 procentach.
Podczas przeglądu skupiła się na proporcjach oraz tym, co ubrania
optycznie robią mojej sylwetce. Wiele rzeczy zostało odłożonych
do przeróbki, zatem zajęć na długie zimowe wieczory mi nie
brakło.
1. Koniec poszukiwań, skarb został
odnaleziony.
Czuję się chudsza o sto kilo, i to
nie tylko dlatego, że w szafie jest fizycznie mniej. Po prostu ten
przegląd zakończył pewien etap w moim życiu - etap poszukiwań
swojego stylu, etap błędów i wypaczeń, etap eksperymentów i
niewypałów.
Magda potrafiła nazwać odpowiednimi
słowami to, do czego dążyłam od dawna - mój styl ubierania ma
być nowoczesny, prosty, a wszelkie inspiracje przyrodą, sztuką
ludową tudzież retro - mają być w wersji neo. Zgeometryzowane,
uproszczone, opowiedziane współczesnym językiem.
Koniec zatem z błądzeniem, koniec z
efektem "Miało być tak pięknie, ale coś mi tu nie leży".
2. Mam wszystko i nic nie muszę
sobie dodawać.
Mam sylwetkę klepsydry, rozmiar 48 i
ogromny biust. Na dodatek wzrostu nie tak znów dużo.
Magda ostrzegałą mnie przed wszelkim
nadmiarem. Ubrania mają podążać za linią ciała, nie zmieniać
jej, nie zaburzać. Nic mam sobie nic dodawać, zatem koniec z
kloszowymi kieckami, szalowymi kołnierzami, chlip, chlip, bo ja
kocham rozkloszowane kiecki i szalowe kołnierze. Uwielbiam też
frędzle, powiewne chusty i szale, wszystko to, co sylwetce dodaje
objętości.
Klepsydra to taka figura, do której
według współczesnych kanonów urody wszyscy dążą. Ale jak już
ktoś tę figurę klepsydrę ma, to najmniej fasonów mu wolno...
Nic, co nie jest ołówkową spódnicą oraz wciętą w talii
górą :)
Magda zezwoliła mi na spódnice
trapezowe, ale z miękko układających sie tkanin. Całe szczęście!
Dla mnie ołówkowa spódnica to męska spódnica, nie mogłabym
chodzić tylko w takich :)
Całe szczęście, Magda nie wywaliła
mi chusteczek, w które mogę wycierać łzy, jakie wypłakuję za
ulubionymi fasonami.
3. Zaczęłam nosić biżuterię.
Kiedyś robiłam sama biżuterię, w
związku z czym miałam jej parę kilo. Po przeglądzie z Magdą
zostały mi 4 naszyjniki. I zaczęłam nosić biżuterię w ogóle.
Przedtem wybór odpowiedniej był dla mnie mordęgą i konczył się
nienoszeniem niczego.
Na dodatek znalazły się moje ukochane
kolczyki - trójkąciki, za którymi tęskniłam :)
4. Mogę sobie uszyć płaszcz
zimowy.
Mówiąc, że mam
nie nosić kołnierzy szalowych, tak naprawdę Magda uwolniła mnie
od wielkiego ciężaru. To jest kołnierz najtrudniejszy do uszycia,
a dzięki temu, że przestałam o nim marzyć i postanowiłam uszyć
płaszcz całkiem bez kołnierza, cała jego produkcja będzie
skrócona o wiele godzin.
Na dodatek płaszcz
będzie prosty albo lekko trapezowy, zamiast półkloszowy, zużyję
więc mniej kosztownej tkaniny (a ponieważ płaszcz powstanie z
dobrej gatunkowo wełny, a podszewkę będzie miał jedwabną, ma to
spore znaczenie).
5. Mam mnóstwo pięknych torebek i
butów.
Buty i torebki
kupować lubię, bo nigdy nie mam problemów z rozmiarem :) Jestem
wybredna jak diabli, ale jak już znajdę, to jest hit. Do ślubu
poszłam w najpiękniejszych czółenkach świata. Moja kolekcja
wzbogaciłą sie o butki jesienne na obcasie 3 cm, całe czarne i bez
ozdób.
Mój ulubiony
plecak jest "twarzowy", a w sumie "plecowy".
Magda zalecała rzeczy bardziej pionowe, niż poziome, torebki mają
trzymać formę, bezkształtne worki nie dla mnie są. Z tego, co
miałam w pudle, wywaliła mi tylko jedną.
6. Generalnie mam dobry gust :)
Magda uświadomiłą
mi, że podążam we właściwym kierunku, a pod jej wpływem
poczułam, które ubrania były ślepą uliczką.
Ubrania wylatywały
z szafy nie za to, że swym wyglądem odejmują mi punktów piękna,
lecz za niedopasowanie do sylwetki. Kilka wyleciało z adnotacją
"fason dobry, kolor dobry, ale trochę już znoszone".
Jedna trzecia wyleciała z adnotacją "ładne, lecz nie dla
ciebie". Jedna trzecia trafiła na stosik "do poprawki".
A oto stan mej garderoby na ten dzień:
Komentarze
Prześlij komentarz